KRYM STEPOWY

|

Dobrze, że na zdjęciu nie widać że te "dzikie konie" mają związane nogi.

90 metrowy tunel tuz koło Wielkiego Atlieszu.

Spoglądając w morze...

Wielki Atliesz i mały Stafa na motorze.

Look at that...

Palenisko śmieci. Człowiek potrafi zepsuć nawet najpiękniejszy krajobraz.

Industrialny Krym.

Chcieli nam opylić jednego. W ich mniemaniu na motor wcisnęłoby się klika.


Mickiewiczowskie inspiracje - step krymski.




Ledwo utrzymując kierownice, przemykając gdzieś pomiędzy wichrami i burzami, zmęczeni ciężką i długą trasą dotarliśmy na Krym. Pioruny i grzmoty omijały naszą drogę, a czarne chmury na szczęście nie rozlały się na nas. Nawet trochę nie zmokliśmy. Niezły fart! Droga nas tak umęczyła, że będąc już na terenie Krymu postanowiliśmy znaleść pierwszy lepszy nocleg (średnio około 30 PLN/os) nie wjeżdżając w głąb półwyspu.

Już w Odessie, głównie z powodu języka, można było zauważyć, że dominują tutaj Rosjanie. I tak właśnie Autonomiczną Republikę Krymu w większości zamieszkuje ta nacja. Jezyk głównie rosyjski, nastawienie polityczne zdecydowanie dalekie od nastrojów Pomarańczowej Rewolucji oraz autonomia nadana w 1991 roku sprawiają, iż mieszkańcy Krymu nie czują się częścią Ukrainy. Wjeżdżając na terytorium półwyspu mijaliśmy nawet prowizoryczną granicę, na której kontroluje się głównie ciężąrówki.

Pierwszym naprawde interesującym miejscem jakie odwiedeziliśmy była Olenivka. Położona na półwyspie Tarchankut jest bazą wypadową na Wielki i Mały Atliesz. Oba Atliesze to śnieżnobiałe wapienne klify na których skraju można usiąść ze spuszczonymi w dół nogami i podziwiać morze z wysokości 60 metrów. Wzdłóż klifów ciągną się groty, tunele i jaskinie wodne idealne do penetracji dla nurków i grotołazów. Powyżej klifów rozciąga się magiczny płaski step, pełen ptaków, traw i pięknych czerwonych maków.

Dalej na południowy - wschód skuszeni opcją Hammam i kąpieli błotnych zatrzymaliśmy się w uzdrowiskowej Eupatorii. Hammam, czyli łaźnia turacka z masażami, szczególnie przydała by się naszym zmęczonym jazdą motocyklem plecom i tyłkom. Po wielkich poszukiwaniach odnaleźliśmy sanatorium oferujace owe zabiegi. Następnego dnia podekscytowani zjawiliśmy się na wcześniej umówiona wizytę i co ? Oczywiście okazało się, że Hammam jest w remoncie i jedyne co nam zaoferowano to nędzny 15 min. masarz karku. Nie potrzebnie więc wynudziliśmy się spacerując pomiędzy straganami, wesołym miateczkiem i przeludnioną plażą pełną rozpoczynających wakacyjny sezon Ukraińców i Rosjan.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz