Petite Cote.
Ekscentryczny hodowca Pelikana - na spacerze niczym z psem. Petite Cote.
Pożar.
Wysypisko w ogniu.
Petit Cote - to wybrzeze stanowiace azyl dla zmeczonych Dakarem mieszkancow stolicy. To ostatni przystanek, na ktorym wlasnie zamierzamy robic nic. Mila to odmiana po tak intensywnie spedzonych dwoch miesiacach. Piaszczyste plaze i ogromne fale sa cudownym zwienczeniem naszej podrozy. Jeszcze tylko zjaramy sie na sloncu i trzeba wracac w rodzinne mrozy. W planie mielismy powrot motorem ale okazalo sie ze mozna niedrogo wyslac go statkiem do Europy. Postanowilismy wiec wiecej czasu spedzic w Senegalu a motor zaladowac na prom.
Po Petit Cote jeszcze imprezka w Dakarze i oboje pakujemy sie do samolotu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz