Po 6 km. wspinaczki jesteśmy u celu. Wdrapaliśmy się na 3200 m n.p.m. aby podziwiać wysokogórskie jeziorko.
Erewan - pokaz fontanny multimedialnej. Słabsza niż we Wrocławiu :)
Erewan - sztuka uliczna.
Tajemnicze inskrypcje i chaczkary tworzą mroczny klimat klasztorów Armeńskich.
Z czym kojarzy się Armenia ?
Prawdopodobnie niewielu wie, iż kraj ten jako pierwszy na świecie przyjął chrześcijaństwo, na dwanaście lat przed Rzymem. Chrzest Armenii odbył się w 301 roku n.e. czyli prawie 700 lat wcześniej niż w Polsce. Zagłębiając się dalej w przeszłość dowiadujemy się jeszcze bardziej szokujących faktów historycznych. Odkrycia archeologiczne dowodzą obecności człowieka na tych ziemiach już 500 tysięcy lat temu. To właśnie w Armeni, w okolicach Areni w grotach skalnych znaleziono najstarszy but na świecie. W tym samym miasteczku odkryte zostały również pierwsze naczynia używane do produkcji wina.
Świadectwem wielowiekowej tradycji chrześcijańskiej oraz dowodem na istnienie tutejszej cywilizacji od dawien dawna są licznie monastyry. Trudno dostępne, usytuowane najczęściej wysoko w górach były domem dla mnichów, którzy w ascezie oddawali się modlitwie i kontemplacji. Do niektórych z tych miejsc jeszcze przed założeniem klasztorów przybywali ludzie, aby oddawać cześć swoim bogom. Najstarsze z nich pamiętają czasy narodzin Chrystusa. Pierwsze monastyry zostały wykute w skale około IV w. n.e. W tych właśnie czasach tereny te zamieszkiwał niosący ze sobą chrześcijaństwo Grzegorz Oświeciciel. Wraz z innymi mnichami prowadząc swoje ascetyczne życie więził się w celach podziemnych, które przetrwały do dziś. Do wykutych w skale najstarszych części klasztornych wraz z postępem cywilizacji dobudowywano kolejne pomieszczenia sakralne. Wiele doskonale zachowanych budowli pochodzi z X w. Zachwycają swoim mrocznym obliczem oraz górskim krajobrazem rozciągającym się u ich stóp. Puste wnętrza zdobią jedynie inskrypcje wyryte w surowej skale, ścienne rzeźby oraz rozmaite formy kamiennych krzyży.
Chaczkary, czyli kamienne krzyże, są swoistego rodzaju symbolem sakralnej sztuki ormiańskiej. Od początku ich istnienia wykonano około 100 tysięcy sztuk. Stanowią nieodłączny element krajobrazu górzystej Armenii. Każdy klasztor może poszczycić się sporą kolekcją tych dzieł, wykonanych w różnych epokach.
Rozwojowi takiej architektury i sztuki sprzyjało położenie kraju. Ponad 90% jego ternu znajduje się powyżej 1000 m n.p.m. Góry obfitują w różnorakie surowce, między innymi łatwy w obróbce, a co za tym idzie niesamowicie użyteczny w budownictwie tuf.
Armenia to raj dla motocyklistów. Relatywnie dobra nawierzchnia dróg, mały ruch oraz niekończące się górskie serpentyny, z których rozciągają się powalające widoki, są wręcz doskonałą kombinacją pozwalającą czerpać ogromną przyjemność z jazdy. Jako że jesteśmy gośćmi w Armenii, a tutaj gości traktuje się naprawdę po królewsku, nie mamy też problemów z licznie rozstawioną policją. Po prostu w ogóle nas nie zatrzymują, nawet jeśli naginamy przepisy.
Ararat, święta góra Ormian jest jedną z największych atrakcji turystycznych i dumą Armenii. Najlepszy widok na zaśnieżony szczyt, który wyrasta wręcz przed oczyma i wznosi się na wysokość ponad 5 tysięcy m n.p.m. rozciąga się z klasztoru Khor Virap. Miejsce to oddalone jest o 30 km od góry Ararat i jest to najbliższy punkt, z którego Ormianie mogą podziwiać swój ukochany szczyt bez konieczności przekraczania granicy. Góra została bowiem zrabowana przez Turcję i obecnie Ormianom pozostał tylko widok na nią. Co ciekawe, większość mieszkańców zdaje się pomijać ten fakt i nadal ogromna ilość firm, restauracji oraz hoteli nosi nazwę Ararat. Najsłynniejszy Armeński koniak, o którym mówi się, że przewyższa jakością francuskie trunki to oczywiście też "Ararat". Przy okazji trzeba dodać, że kosztuje stosunkowo niewiele, a jakość nie pozostawia cienia wątpliwości. Zagarnięcie Araratu jest jedną z przyczyn nienawiści Ormian do Turcji. Drugim, chyba jeszcze bardziej bolesnym powodem, była masowa rzeź Ormian dokonana na początku XX w. również przez Turków. Nie trudno sobie wyobrazić jak silna jest nienawiść Ormian zwłaszcza, że ich duma narodowa leży na terytorium wroga i stale przypomina o krwawej historii.
Turcja nie jest jedynym problemem Armeni. Jak już wspominaliśmy w poprzednich postach, kraj od lat pozostaje w zatargu z Azerbejdżanem. Aktualnie konflikt rzutuje nawet na tak błache sprawy jak uczestnictwo Armeni w festiwalu Eurowizji. Nam może wydawać się to śmieszne, jednak tutaj jest to bardzo poważny problem. Kilka tygodni temu Azerbejdżański artysta wygrał ten konkurs, a więc w przyszłym roku festiwal odbędzie się w jego kraju. Mimo, że do imprezy pozostało dużo czasu Ormianie już debatują nad słusznością swojego udziału w festiwalu. Przede wszystkim chodzi o bezpieczeństwo artystów na terytorium wroga. Naszym zdaniem kraj powinien stanąć do walki w przeciwnym razie może to zostać odebrane jako oznaka jego słabości. Ciekawe co się stanie jeśli Armenia weźmie udział w konkursie i wygra ?
Większość mieszkańców kraju trapią jednak bardziej przyziemne problemy. W ciągu ostatniego roku ceny wzrosły o około 100%. Cena sera będącego podstawą tutejszej kuchni przekroczyła wszelkie granice rozsądku wzrastając o 150%. Za kilo jabłek, które wcześniej kosztowały grosze dziś trzeba zapłacić 16zł. Jak wyżywić tu rodzinę, kiedy średnia miesięczna płaca wynosi 60 dolarów? Lekarz zarabia 70 dolarów miesięcznie, więc pozostają mu dwa wyjścia: branie łapówek lub dorabianie w innym fachu np. jako kierowca marszrutki lub przewodnik turystyczny. Paradoksalnie, wykonując te niewymagające specjalistycznego wykształcenia prace, może zarobić 2 lub 3 razy więcej. Ten problem dotyka prawie wszystkich. Wpływa to oczywiście na ogromnie wysoki poziom korupcji.
Ciężka sytuacja w kraju nie zamknęła jednak ormiańskich serc. Pozostają niezwykle gościnni i cieszą się na widok każdego turysty odwiedzającego ich ojczyznę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz