Lądowanie w rzepaku.
Praca u podstaw.
Horses but not made of sticks.
Wioskowe klimaty.
Art Labirynth - coultural center.
Zjeść coś też czasem nada ...
Kiszyniów street art.
Gdzieś w Kiszyniowie...
Romantic stuff.
Borszcz zasługuje na osobiste zapoznanie.
Mołdawia - mówi się o niej, że jest najbiedniejszym krajem w Europie. Może pod względem ekonomicznym jest to prawda, jednak posiada ona inne bogactwo - swoich mieszkańców. Gdyby mierzyć PKB w gościnności z pewnością byłaby mocarstwem na skalę światową. Podczas naszego, krótkiego pobytu wielokrotnie witano nas z otwartymi drzwiami. Nawet kiedy pytaliśmy tylko o drogę, od razu zapraszali nas pod swój dach. Gościnność posunięta jest do tego stopnia że jedna babuszka zapytana o rzekę Prut wskazała na drzwi swojego domu, tak jak by właśnie tam płynął jej nurt.
Język mołdawski mówi wiele o historii kraju. Jest dialektem języka rumuńskiego o zabarwieniu mocno rosyjskim. Tu właśnie odkrywają się karty. Kraj przechodził z rąk do rąk. Raz to znajdował się pod zaborem rosyjskim, a raz chronił się pod skrzydłami Rumunii. Tak oto do chwili obecnej dogadać się tu można w kilku językach i zetknąć z różnymi kulturami. Najciekawsze jest to, że Hiszpański i Włoski (mimo wielkich odległości) leżą w jednym koszyku z Mołdawskim i można się tu porozumieć również w tych językach. Prawdopodobnie jest to sprawka Rzymian.
Niewątpliwie wypływy rosyjskie pozwoliły Mołdawianom zdobyć zaszczytne pierwsze miejsce na świecie w ilości spożywanego czystego alkoholu na osobę w litrach. Wg. raportu Światowej Organizacji Zdrowia najwięcej alkoholu – 18,22 litra – spożywają każdego roku mieszkańcy Mołdawii, co niemal trzykrotnie przewyższa średni wskaźnik światowy wynoszący 6,1 litra. W czołówce najbardziej pijących państw znalazły się również Czechy – 16,45 litra, Węgry – 16,27, Rosja – 15,76, Ukraina – 15,6, Estonia – 15,57, Andora – 15,48, Rumunia – 15,19 Białoruś – i Wielka Brytania – 13,37. I tu nasz apel: Polacy bierzcie się do pracy :)
Kraj, pomimo niewątpliwej biedy, jest wzorem do naśladowania - miasteczka są zadbane, czyste i poukładane. Mnóstwo drzew sprawia, że nawet Kiszyniów nie jest betonową dżunglą. Jedzenie - pierwsza klasa. Produkty, których używają w kuchni są tzw. "bio", ale ta ekologia nie jest wtórna jak w krajach Europy zachodniej, nie wynika z mody na bycie "eko" - ich zwyczajnie nie stać na drogą chemię i pestycydy. Pomimo, że Mołdawia aktualnie nie ma dostępu do morza, czystość i zieleń przywołują na myśl nasze nadmorskie miasteczka.
W centrum Kiszyniowa tuż obok dzielnicy ambasadowej, robiąc jeden krok wchodzi się do krainy czarów. Wielki park z jeziorem, kryje w sobie takie miejsca jak np źródło świeżej i zdrowej wody mineralnej. W jego krętych wąskich zalesionych uliczkach znajduje się wejście do Art Labiryntu. Jest to bardzo ciekawe, niezależne centrum wydarzeń kulturalnych. W bardzo klimatycznych i nastrojowych zakamarkach Art Labirintu odbywają się warsztaty muzyczne, próby i koncerty.
Pomimo tych wszystkich zalet Mołdawianie nie są aż tak zachwyceni swoim krajem. W ciągu ostatnich 15 lat około milion mieszkańców emigrowało w poszukiwaniu lepszego jutra. Emigranci osiedlają się głównie w Rumunii,Rosji i na Ukrainie. Milion może nie brzmi przerażająco, jednak w Mołdawii stanowiło to 1/5 populacji całego kraju. Obecnie kraj liczy sobie około 4 mln ludzi. Jak tak dalej pójdzie o tym państwie będzie można dowiedzieć się jedynie z książek do historii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz